sobota, 26 maja 2012

Nauczyciel - Rozdział 2

-Zamknij buzie, bo ci mucha wleci. - usłyszałem szept mojej przyjaciółki Lili. Spojrzałem na nią z mordem w oczach. Ona sobie jednak z tego nic nie robiąc dodała
-Przystojny, też bym tak zareagowała, gdybym nie miała dziewczyny.- zaśmiała się z wrednym uśmiechem.
-Nie jestem gejem!- zrobiłem to bez zastanowienia.
-Jak już pan Takeda oznajmił nam swoje preferencje seksualne zajmijmy się lekcją.- gdy to mówił usłyszałem wyzwanie w głosie i nikły uśmiech wpłynął na jego twarz. Spaliłem buraka i z cichym przepraszam usiadłem. Nie przejmując się lekcją zacząłem rysować. Wciągając się w swoje zajęcie nie zwracałem uwagi na nic oprócz głosu profesora Darka i rąk sunących po zeszycie. Gdy skończyłem zostało 5 minut do końca lekcji. Spojrzałem na moje dzieło i zaniemówiłem. Był to portret nauczyciela łaciny. A chwile potem usłyszałem
-Niech pan Takeda zostawi mi swój zeszyt do sprawdzenia i zostanie chwile na przerwie- zabrzmiał dzwonek, to koniec mojego marnego życia, on mnie za to zabije. podniosłem głowę i z miną skazańca podeszłem i dałem mu zeszyt. Gdy wszyscy już wyszli zaczął go przeglądać. Obserwując kolejno przewracane kartki notatnika nie ubłagalnie zbliżał się do tej strony. Co za debil ze mnie. Czemu nie narysowałem tego w jakimś innym zeszycie. Przestał przewracać kartki.
-O nie!- Oglądałem szybkie zmiany w jego podejściu do całej sprawy. Od zdziwienia poprzez wkurzenie, aż do zadowolenia. Cały zaczerwieniony obserwowałem jego zachowania. Dziwnie to przyjął
-Świetnie ci to wyszło masz talent mały. Tylko, że jak następnym razem będziesz mnie rysował to powiedz mi, dla ciebie z chęcią zapozuje nago.- Rafael, jak zacząłem go już nazywać w myślach, znacząco podkreślił ostatnie słowo. Oniemiały stałem przed jego biurkiem, cały purpurowy na twarzy. Mój nauczyciel jakby nigdy nic wstał i oddając mi zeszyt, nachylił się nade mną i wyszeptał zmysłowo na ucho lekko je muskając jakby nie chcący
-Ja nie żartowałem.- Dał mi jedną ręką zeszyt, a drugą subtelnie dotknął mojego krocza. Odsunąłem się patrząc jak on oblizuje usta i kradnie mi całusa. Było to tylko lekkie styknięcie naszych ust, ale wystarczyło.
-O co ci chodzi!? To podchodzi pod molestowanie!- Piszcząc ze strachu cofnąłem się znacząco. Dla mnie jest to coś nowego. Chyba się po prostu boje. Nie, ja się naprawdę boje tego mężczyzny wydaje się jakby wiedział o czymś ważnym.
-Nie udawaj, że nie pamiętasz.- powiedział spokojny nie wzruszony moimi krzykami.
-O co ci chodzi?- Strasznie się przestraszyłem, gdy to mówił miałem wrażenie, że wie o moim śnie, ale to nie możliwe, prawda?
-Nie jestem ślepy, dobrze widzę jak na mnie reagujesz.- Zrobił chwile przerwy, po której dodał
-Powiesz mi co sobie wyobraziłeś, a może wolisz mi to pokazać?- Patrzył na mnie wymownie. Palnąłem jedyną rzecz jaka przyszła mi na myśl
-Nie wiem o czym mówisz.- Z zaciętą miną patrzał na mnie. on jedynie lekko wzdychając podszedł do drzwi i powiedział
-Chodź ze mną.-

1 komentarz:

  1. Niezłe, ale ja bym wyrwała tę kartkę przed oddaniem zeszytu żeby się podroczyć :)

    OdpowiedzUsuń